Daniel Martyniuk chciał podzielić się z fanami romantycznym kadrem z żoną Faustyną, ale efekt był daleki od zamierzonego. Zamiast zachwytów, pod zdjęciem rozpętała się burza. Internauci zwrócili uwagę na jeden niepokojący szczegół – wyraz twarzy jego ukochanej.
Daniel Martyniuk pokazał żonę. Fani zaniepokojeni jej wyglądem
Daniel Martyniuk, syn króla disco polo, który z dostarczania mediom skandali uczynił niemal dyscyplinę sportową, od pewnego czasu próbuje udowodnić światu, że wreszcie się ustatkował. Na jego profilu na Instagramie coraz częściej pojawiają się zdjęcia sugerujące, że skupia się na stabilizacji życia i budowaniu relacji rodzinnych.
W ramach tej wizerunkowej ofensywy Daniel Martyniuk wrzucił na Instagram zdjęcie, które w teorii miało być laurką dla rodzinnego szczęścia. Na fotografii widać jego żonę, Faustynę, pozującą z wózkiem. Efekt? Zamiast fali serduszek, wywołał falę podejrzeń. Cała uwaga skupiła się na jednym detalu – rzekomo smutnym wyrazie twarzy kobiety.
instagram.com/danielmartyniuk89
"Smutna i przygaszona". Lawina komentarzy pod zdjęciem Martyniuków
Wystarczyło jedno zdjęcie, by pod postem rozpętało się prawdziwe piekło. Internetowi detektywi nie potrzebowali wiele czasu, by wydać wyrok. Komentujący nie skupili się na uroczej scenerii, a na emocjach, jakie ich zdaniem malowały się na twarzy Faustyny Martyniuk. Sekcję komentarzy zalały głosy pełne troski i podejrzeń. Fani nie mieli litości i natychmiast wychwycili, że żona Daniela Martyniuka nie wygląda na szczęśliwą.
Smutna bardzo.
– napisała jedna z internautek, a jej opinia szybko zyskała poparcie innych.
instagram.com/danielmartyniuk89
Podobnych komentarzy pojawiło się znacznie więcej:
Taka przygaszona.
Smutne oczy.
Coś tu nie gra.
Wygląda na to, że w przypadku Martyniuków każde zdjęcie to potencjalne pole minowe. Oczywiście, ocena stanu emocjonalnego na podstawie jednej fotografii jest niezwykle ryzykowna.
Za smutnym spojrzeniem mogło stać zwykłe zmęczenie, niekorzystne światło lub po prostu zły moment uchwycony przez obiektyw aparatu. Każdemu zdarza się mieć gorszy dzień, który nie musi od razu oznaczać głębszych problemów w związku. Jednak w świecie mediów społecznościowych, gdzie każde zdjęcie jest analizowane pod mikroskopem, trudno o taryfę ulgową.