"Dzieci w restauracji: "Proszę zabrać je do pokoju, przeszkadzają dorosłym" – absurdalna sytuacja w hotelu"

"Dzieci w restauracji: "Proszę zabrać je do pokoju, przeszkadzają dorosłym" – absurdalna sytuacja w hotelu"

"Dzieci w restauracji: "Proszę zabrać je do pokoju, przeszkadzają dorosłym" – absurdalna sytuacja w hotelu"

canva.com

"Wyobraźcie sobie, że jedziecie na rodzinny weekend do hotelu, żeby odpocząć, zmienić otoczenie, no i poczuć się choć trochę jak na wakacjach. A potem, w restauracji, podchodzi do was kelner i delikatnie sugeruje, że może lepiej byłoby, gdybyście zjedli gdzie indziej, bo... dzieci przeszkadzają dorosłym. Przepraszam bardzo, ale czy dzieci to goście drugiej kategorii..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

"Czy wasze dzieci muszą być takie… widoczne"

Cała sytuacja miała miejsce w ubiegły weekend. Razem z mężem i naszymi dziećmi (4 i 7 lat) wybraliśmy się na długo wyczekiwany wyjazd. Hotel wydawał się idealny – basen, strefa dla dzieci, menu w restauracji z frytkami i nuggetami. Myślałam, że to będzie raj. Ale jak się okazało, raj trwał do momentu, aż weszliśmy do hotelowej restauracji.

Dzieci, jak to dzieci, były podekscytowane. Moja córka podskakiwała na krześle, a syn głośno opowiadał, jak bardzo cieszy się na lody. I wtedy stało się coś, co kompletnie mnie zszokowało. Kelner podszedł do naszego stolika i z uśmiechem powiedział:

Przepraszam, ale inni goście czują się niekomfortowo. Może chcieliby państwo zjeść w pokoju?

W pokoju?! Czy ja przypadkiem nie zapłaciłam za to, żeby zjeść jak człowiek w restauracji? Czy dzieci mają teraz obowiązek siedzieć cicho i nieruchomo, żeby "nie przeszkadzać" dorosłym?

Dzieci pijące herbatkę z porcelanowego serwisu canva.com

Restauracja czy świątynia ciszy

Nie zrozumcie mnie źle – nie popieram dzieci biegających między stolikami czy rzucających jedzeniem. Ale moje dzieci wcale nie były niegrzeczne! Po prostu były sobą. I czy to naprawdę takie zbrodnia?

Rozmawiałam o tym z przyjaciółką, która też ma dzieci. Powiedziała mi:

U nas było podobnie. Na wakacjach w hotelu recepcjonistka poprosiła, żebyśmy "nie zostawiali dzieci na widoku przy basenie". Jakby były jakimś meblem, który można przestawić!

To chyba jakaś nowa moda, żeby traktować dzieci jak uciążliwe dodatki.

"Hotel przyjazny rodzinom" – czy aby na pewno

Najbardziej absurdalne w tej sytuacji jest to, że hotel reklamował się jako "przyjazny rodzinom". Mieliśmy plac zabaw, specjalne menu dla dzieci, nawet animacje w ciągu dnia. Ale najwyraźniej to wszystko było na pokaz, bo kiedy dzieci zachowywały się jak dzieci, nagle stały się problemem.

Moja sąsiadka Basia opowiedziała mi, że kiedyś na wakacjach w podobnym hotelu ktoś poprosił jej 5-letniego syna, żeby "przestał się śmiać tak głośno". Naprawdę?! Śmiech dziecka to teraz powód do interwencji? Może od razu wprowadźmy strefy ciszy w całym hotelu i zakaz jakiegokolwiek życia towarzyskiego?

Dzieci jedzące frytki w restauracji canva.com

Dzieci są niemile widziane

Nie wiem, może ja jestem z innej planety, ale czy naprawdę doszliśmy do momentu, gdzie dzieci przeszkadzają bardziej niż głośno rozmawiający sąsiad przy stoliku obok? Dlaczego nie można zaakceptować faktu, że dzieci to dzieci – czasem głośne, czasem niecierpliwe, ale zawsze pełne życia?

Oczywiście, rozumiem, że każdy ma prawo do odpoczynku. Ale czy ten odpoczynek musi oznaczać całkowite wykluczenie dzieci z miejsc publicznych? Bo jeśli tak, to może hotele zaczną wprowadzać zakaz wstępu dla rodzin z dziećmi?

Dzieci nie są problemem – problemem jest brak tolerancji dla nich.

Joanna

Tak wygląda żona Grzesia Brauna od Gaśnicy. Połączyły ich wartości religijne i filmowe.
Źródło: facebook.com/grzegorz.michal.braun
Reklama
Reklama